chłopak ryczy jak na rykowisko przystało. i śmieszne i straszne.
lalka mogła razem z nim zejść z trasy. nie, no koleś to brakujące ogniwo ... dobra spadam. fota fajna.

ps.życzę kolesiowi zdrowia i nowej fajnej dziewczyny.

Jak rozumiem komentujemy wartość zdjęcia, nie rozwodząc się nad tym kto powinien co zrobić na trasie i jak kto wygląda. Traktuję Twój komentarz w kategoriach humorystycznych...bo dla każdego sportowca, nawet amatora (wiem bo biegam) zejście z trasy po 10 miesiącach przygotowań nie jest rzeczą prostą. Drogi "tansykbajew" jest coś takiego jak ambicja..odsyłam do wikipedii.
Przepraszam wszystkich za tą dygresję...najczęściej tego nie robię, ale tym razem musiałem :)

złoto za tę historię

Dobry moment, dobra historia, szeroki kąt dodaje dynamiki.

i autor i bohater zdjęcia otrzymują ode mnie zaocznie Nagrodę Darwina. ale szkoda, że nie pstrykłeś najbardziej dramatycznego momentu na całej trasie- czyli jak chłopakowi na 55 kilometrze odmówił posłuszeństwa mózg. na mecie dopiero trzasnęły wiązadła kolanowe. to się nazywa zaspokojenie ambicji. no orgazm, prawie ...

ech, nie odsyłam nigdzie, drogi autorze. tkwij w przekonaniu, że jestem zidiociałym niewychowanym jołopem. oczywiście, masz rację .
pa.

Serdecznie wszystkim dziękuję za docenienie walorów zdjęcia i dopuszczenie do "złotej pięćdziesiątki" :). To dla mnie to szalenie motywujące, aż chce się biec z aparatem w ręku w poszukiwaniu inspiracji :)