...Skye działa na człowieka jak *Kaszpirowski* :), ten kto tam byl wie o czym mówię.Publikuj

Ciekawie wygląda to cielsko betonu.
Na tej wyspie pędzą jedną z moich ulubionych whisky - Taliskera.

Talisker z kubka na skałach w Elgolu... :)

Popijałeś?

To należy do zestawu :)

Co to znaczy? Jeździsz tam na zorganizowane imprezy z wizytą u T i degustacją?

Nie no, mówię tylko, że Talisker najlepiej smakuje na Skye. Można sobie zakupić u nich w gorzelni na miejscu. Byłem na imprezie jednoosobowej i kompletnie niezorganizowanej :))

Wierzę Ci. Choć gdy sączę Taliskera w domu, przeżywam w wyobraźni aromaty, które tam na pewno są w powietrzu. Ta łycha ma to jodowe, słonawe, morskie uderzenie, które jednocześnie nie jest natarczywe, a dość subtelne. Talisker ma magazyn nad samym morzem. W oknach są kraty, nie ma szyb. Morskie powietrze wpada do hali, przez lata omywa beczki i przenika do środka.

No tak, można przy pomocy Taliskera przenieść się na chwilę do Szkocji. Jakbyś miał okazję, to spróbuj jeszcze Bunnahabhain. Podobny, trochę mniej surowy.

Znam, ale nie próbowałem.
Mój nr jeden z Islay to chyba Laphroaig Quarter Cask. No ale to dziś, bo przecież to się zmienia. Co chwilę odkrywam nowy, "swój" smak.

Single malt, temat rzeka :)

Bez wchodzenia na PE nie ma co oceniać.